Dziś odbyło się ostatnie pożegnanie Urszuli Wiklowskiej – dla mnie i pozostałych jej podopiecznych – pani Uli, która straciła swoje życie niecały tydzień temu w jeziorze Maróz, koło Olsztynka.
Była świetnym pedagogiem – wychowawcą i nauczycielem wielu z nas w zespole szkół nr 75 w Warszawie. W trudnym okresie dojrzewania pomagała nam uporać się z kolejnymi problemami i aspektami życia, które dopiero zaczynaliśmy rozumieć.
Stała się również naszą przyjaciółką, dzięki wspólnie spędzanemu czasowi na obozach sportowych, które wszyscy uwielbiamy. Są to setki wspomnień, które na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
Odeszła zbyt wcześnie, ale zdążyła pozostawić po sobie wielu wychowanków, którzy już weszli w dorosłe życie lub dopiero w nie wchodzą i nigdy jej nie zapomną.
Pożegnaliśmy dziś bardzo dobrą, przyjazną i pogodną duszę – łącząc się w wielkim bólu z jej rodziną i najbliższymi przyjaciółmi.
Trafiłem ostatnio na stronę NASA i zainteresowałem się bardzo zasadami, na których finansowana z publicznych pieniędzy Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej udostępnia masę grafik, klipów i modeli 3d, które na co dzień udostępnia. Zasady te brzmią następująco:
NASA still images; audio files; video; and computer files used in the rendition of 3-dimensional models, such as texture maps and polygon data in any format, generally are not copyrighted. You may use NASA imagery, video, audio, and data files used for the rendition of 3-dimensional models for educational or informational purposes, including photo collections, textbooks, public exhibits, computer graphical simulations and Internet Web pages. This general permission extends to personal Web pages.
This general permission does not extend to use of the NASA insignia logo (the blue „meatball” insignia), the retired NASA logotype (the red „worm” logo) and the NASA seal. These images may not be used by persons who are not NASA employees or on products (including Web pages) that are not NASA-sponsored.
NASA should be acknowledged as the source of the material except in cases of advertising. See NASA Advertising Guidelines.
If the NASA material is to be used for commercial purposes, especially including advertisements, it must not explicitly or implicitly convey NASA’s endorsement of commercial goods or services. If a NASA image includes an identifiable person, using the image for commercial purposes may infringe that person’s right of privacy or publicity, and permission should be obtained from the person.
Oznacza to, że obrazy, pliki audio i wideo oraz pliki komputerowe wykorzystywane do renderowania modeli 3d tworzone przez NASA nie są objęte prawem autorskim. Można wykorzystywać je do celów edukacyjnych, informacyjnych, książek, kolekcji fotograficznych, (…) stron internetowych – z rozszerzeniem do stron prywatnych.
W zamian NASA prosi o wspomnienie o sobie jako źródle, któregoś z wyżej wymienionych plików, poza wykorzystaniem w materiałach promocyjnych. Wówczas NASA zastrzega sobie, by wszelkie napomknięcia o niej zostały usunięte. Zwraca się również uwagę na to, że publikując w celach promocyjnych zdjęcie z jakąś osobą, możemy naruszać jej prawa do wizerunku, dlatego też w celu publikacji takiego zdjęcia powinno się uzyskać od osoby na nim pozwolenie.
Tak właśnie powinniśmy otrzymywać wszelkie dzieła tworzone z publicznych pieniędzy! I co ważniejsze, wcale nie są to jakieś zasady wzięte z kosmosu. Da się i powinno się je wprowadzić już dawno temu, gdyż jak powiedział Premier:
Coś, co powstaje za pieniądze publiczne, jest własnością publiczną
Na początku ubiegłego tygodnia Mozilla wydała ogłoszenie, w którym ogłosiła, że zespół Thunderbirda widzi w nim kompletnego klienta poczty i zamiast skupiać się na innowacyjności, chce oddelegować mniejszą ilość programistów do pracy nad stabilnością i responsywnością programu, a decyzje o kolejnych innowacjach oddać w ręce społeczności.
Proces przekazywania władzy w ręce społeczności jest dla Mozilli procesem dość złożonym i czasochłonnym, więc skutkować będzie pewną stagnacją w kolejnych wydaniach. Internet bardzo szybko podchwycił temat: wiele serwisów i blogów technologicznych ogłosiło koniec Thunderbirda i rozprawiało szeroko nad tym czym możemy go zastąpić na desktopie. Widzimy tu zatem bardzo duży brak wiary w siłę społeczności WiOO.
Włożyłem nową baterię do mojego Casio MQ-24. Mam zamiar nosić go zwłaszcza teraz podczas remontu kuchni oraz innych tego typu brudnych eventów jako zastępstwo dla noszonego na co dzień Tissota T34148153 (pył itp. niestety w ogromnych ilościach osadza się na bransolecie i następnie brudzi rękę).
Bardzo dobry i lekki zegarek. Nie zawadza, nie zaczepia się i łatwo się czyści. Kolejną zaletą jest niewielka cena więc w razie czego kupno kolejnego (na szczęście mam jeszcze ze dwa gdzieś w zanadrzu o ile dobrze pamiętam) nie stanowi zbyt dużego wydatku.
I’m really happy user of MARANGE HTC DESIRE MIUI V4 rom. Eye-candy design, really awesome tools for managing autostart apps and their permissions. One big change I’ve made was installing apex instead of MIUI home (but I’m going to give it another try – it’s just other workflow that I’m not really used to).
It works for me much more stable and faster than Sandvold rom. So far I’ve noticed many situations when the old rom would reboot itself long time ago and MIUI was still doing its great job.
More feelings, tips and thoughts about it to come here.
Taki ciekawy wniosek wysnuli redaktorzy serwisu techdirt przeprowadzając prosty test, w którym sprawdzili część adresów, o których usunięcie z wyszukiwarki Google prosił Microsoft.
Mimo mocnych dowodów (a przynajmniej tak Oracle je prezentowało) obecny właściciel patentów javy przegrał jedną z najgłośniejszych spraw, które wytoczył Googlowi. Kupując Suna chyba liczyli na spory zysk ze ścigania wykorzystujących jego patenty… Na razie wielka klapa i spory kop dla społeczności WiOO o którym pisałem zaraz po przejęciu.
W sprawie wytoczonej Googlowi przez Oracle sąd ogłosił, ze wyszukiwarkowy gigant nie narusza patentów Javy (które trafiły do Oracle po przejęciu Suna) w swojej wirtualnej maszynie Dalvik zawartej w Androidzie.
Mam za sobą ostatni odcinek House’a ever. Genialny, tak samo jak i cały ostatni sezon – zdecydowanie najlepszy, jaki wyprodukowali twórcy tego serialu.
Wielka szkoda, że to już koniec, ale też nie mogę się doczekać ew. kolejnych filmowych wcieleń Hugh Lauriego, bo jego muzyczne już znamy i sprawdza się w nim bardzo dobrze (Let Them Talk).
TP S.A./Orange choć nie blokuje już GIMPa, dalej nie chce dać nam zapomnieć o tym jak traktuje swoich klientów. Ustami przedstawiciela tejże firmy wprost lekceważy ich, mówiąc „o wszystkich pięciu użytkownikach” popularnego programu graficznego GIMP.
Uczestniczyłem dziś w warsztacie Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji na temat m.in. blokowania usług w sieci. Pojawił się temat informowania przez operatorów o blokowaniu danych treści „ze względów bezpieczeństwa”. Oczywiście operatorzy bronią się rękami i nogami (w pewnym zakresie słusznie, w pewnym zakresie bardzo nie).
Podniosłem argument, że informacja — choćby do adminów blokowanych serwerów — byłaby bardzo potrzebna, na przykład w sytuacjach takich, jak ze stroną GIMPa. W takiej sytuacji admin serwera mógłby przynajmniej:
poinformować swoich klientów, dlaczego ich strony są dla części użytkowników niedostępne;
zrobić coś z problematycznym klientem. Odpowiedź Telekomunikacji Polskiej/Orange, w osobie p. Tomasza Piłata?
»Wszystkich pięciu użytkowników GIMPa było oburzonych«
Po czym inny przedstawiciel TPSA/Orange zażądał „szacunku” do tej firmy i nieużywanie słowa „Tepsa”…
Biorąc pod uwagę nie najlepszą historię Telekomunikacji Polskiej aka Orange w kontekście blokowania i ograniczania ruchu w ich sieci, powinni chyba być nieco ostrożniej dobierać słowa.