Wczoraj do mojego czytnika RSS trafił felieton Glyna Moodiego rozważającego skutki zakupów Oracle dla otwarto źródłowych projektów Suna. Z wnioskami autora raczej się zgadzam, jednak chciałbym podkreślić jedną z poruszonych przez niego myśli.
Moody opisuje sytuację, w której z serwerów Oracle zniknął otwarty projekt Suna OpenSSO Express. Dość szybko pałeczkę przejęła norweska firma ForgeRock, wypuszczając OpenAM oparte na kodzie źródłowym OpenSSO oraz prezentując gotowy plan rozwoju projektu.
Moim zdaniem jest tu morał wart przytaczania w dyskusjach toczących się przy okazji wydawania kolejnych otwarto źródłowych projektów przez Google. Często mówi się wówczas, że w ten sposób ta firma zawładnie światem Open Source, a co gorsza może go porzucić w dowolnym momencie zamykając kod. Powyższa historia pokazuje, że zamknięcie jakiegoś projektu nie spowoduje wielkiej dziury, której nie da się załatać. Z reguły dostępny kod źródłowy stanie się szybko podstawą dla kolejnego projektu, który szybko zastąpi poprzednika.
Dlatego też uważam, że działanie w sferze WIOO takich firm jak Google może przynieść nam jedynie korzyści w postaci dobrze napisanego oprogramowania, mogącego stać się solidna podstawą do dalszego rozwoju i umacniania jego pozycji.